Problemy skrzynkowe
Data dodania: 2010-11-10
Udało się już zakończyć prace związane z elektryką. Okazało się, że nijak ma się ona do tego, co zakładaliśmy z elektrykiem na samym początku. Oczywiście nie jest to w żadnym wypadku wina elektryków. Poprostu, co chwila pojawiały się nowe koncepcje i co rusz trzeba było coś dodawać. Hydraulik zaproponował, żeby założyć osobną skrzynkę w kotłowni pod piec i hydrofor. Na końcu ogródka postanowiłem doprowadzić osobny przewód, na wypadek, gdybym chciał tam kiedyś podłączać jakieś urządzenia lub coś dobudować. Na schodach wejściowych (tarasiku przy wejściu głównym) wymyśliłem sobie podgrzewanie elektryczne posadzki. Gdy zimą przyjdą przymrozki, to załączę magiczny guziczek i będzie można bezpiecznie przejść po schodach. Tych dodatkowych rzeczy jest dosyć sporo
No i właśnie przez to wszystko okazało się, że skrzynka, która miała być bardzo duża z lekkim zapasem okazała się zbyt mała i trzeba ją szybciutko zamienić. Postaram się zrobić fotkę, żeby wszyscy wiedzieli o czym mowa.
Mnie to przeraża. Jedna wielka plątanina kabli. Nie wiem jak elektrycy się w tym wszystkim połapią, bo ja już nie pamiętam, do czego miały służyć poszczególne puszki. Ale nie ma się co obawiać. Panowie sprawiają wrażenie, jak gdyby wiedzieli co robią.
Z tego miejsca pozdrawiam Panów elektryków.